á
â
ă
ä
ç
č
ď
đ
é
ë
ě
í
î
ľ
ĺ
ň
ô
ő
ö
ŕ
ř
ş
š
ţ
ť
ů
ú
ű
ü
ý
ž
®
€
ß
Á
Â
Ă
Ä
Ç
Č
Ď
Đ
É
Ë
Ě
Í
Î
Ľ
Ĺ
Ň
Ô
Ő
Ö
Ŕ
Ř
Ş
Š
Ţ
Ť
Ů
Ú
Ű
Ü
Ý
Ž
©
§
µ
~KD
Rodzina, ta rodzina, nawet na zdjęciu nie wychodzi dobrze.
I może byłoby w tej powieści coś głębokiego, gdyby nie notoryczne odgrzebywanie i wałkowanie tego samego. Ona poszkodowana, oni oskarżyciele. Ona ofiarą, oni kaci. Ona sama, ich zwarte szeregi. Jung i Freud razem pod rękę. Nudne się to w pewnym momencie stało. Powieść - według mnie- winna być krótsza, czym zyskałaby większą wartość. Bo motyw i fabuła są dobre, ale reszta?
W pewnym momencie czytelnik staje się zmęczony tym wywlekaniem. Rozmowa z matką, rozmowa z bratem, z siostrą - wszystko ma wiecznie spektrum tego, co było. I brak - ja mówię BRAK - odwagi na wyciągniecie ręki na zgodę, na rozmowę, na załagodzenie. Nie mówiąc o przytuleniu. A na marginesie pisząc - główna bohaterka nawet nie pamiętała tego, co ojciec z nią "zrobił". Nie poddała się hipnozie, by poznać faktyczne obrazy tego, co się stało.
I absurdem jest dla mnie porównywanie Spadku do Mojej Walki!!!!! To jest - powiem to - obrazoburcze!!!!